Zawsze bardzo się cieszę, kiedy to Wy wychodzicie z inicjatywą miejsca do zdjęć i to nie dlatego, że jest to jakieś ułatwienie, ale dlatego że daje mi to wgląd w Wasze potrzeby, obraz Waszej estetyki, oczekiwań i pasji, które później staram się odwzorować w zdjęciach.
Podczas naszej sesji w Jurze nie obyło się bez momentów zawahania np. gdy Ania miała wsiąść na łódkę w sukni, albo gdy ja – wraz z moim ukochanym aparatem – wychylona za burtę fotografowałam ich z drugiej łódki, mknącej po zalewie przy silnym wietrze.
Jednak wszystko się udało. Mam nadzieję że i tym razem Wam, drodzy czytelnicy, efekt naszej pracy przypadł do gustu. Kolejne sesje zdjęciowe już niebawem!